…. Patrzę na te zaganiane twarze i postacie osób, które biegną w pogoni za pieniędzmi, luksusami, oceniając wszystkich i wszystko co im się przytrafia jako coś złego i okrutnego, walczą z przeciwieństwami, które ich spotykają zapominając docenić chociażby to, że mają się w co ubrać.
… Siedzę tak w parku pod drzewem i tak bardzo dziękuje temu panu co dwa dni temu zostawił mi kurtkę, podarta kieszeń, ale ciepło miałem w nocy. Dziękuje Ci Boże, za ten dar, który otrzymałem- niech wdzięczność i dobro płyną do tej osoby, co pomyślała o mnie, nie oceniając mojego życia.
…. Wczoraj widziałem jak kobieta szła ze swoim wybrankiem, przez ten park, wykłócając się kto w tym miesiącu zapłaci za prąd, że strasznie duży rachunek przyszedł…
Ile bym dał, aby mieć prąd i by móc z niego korzystać…
Parę dni temu szła mama z dzieckiem wydzierając się na tego chłopca, że kolejne spodnie idą do wyrzucenia, bo wbiegł na drzewo i podarł sobie nogawki…
Ile bym dał by mój synek wtedy przeżył… patrzy smutno na swoją jedną nogę, bo druga została mu amputowana… Dziękuję Ci Boże za tą nogę, którą mam, powiedział przepełniony wdzięcznością płynącą prosto z serca.
Często czuje głód, czasami nie jest mi łatwo, gdy ten brak pożywienia powoduje, ze nawet nie mam sił wziąć swoich kul i wstać, by poszukać jedzenia.
Czasami obok jednej restauracji zostawiają jedzenie, z tyłu tej restauracji, jak mam siłę by tam dojść, zjadam to co tam dostanę i czasami słyszę rozmowy, osób korzystających z tej restauracji…
Pamiętam taką jedną rozmowę, ona najbardziej utkwiła mi w pamięci…
Siedziała przy stoliku cała rodzina mama, tata i dwójka albo trójka dzieci, już nie pamiętam ile było dzieci, tak bardzo rozgoryczenie oceniali : źle siedzisz, źle trzymasz sztućce, bądź cicho, za dużo mówisz, a dzieci między sobą mówili jeden do drugiego jak głupi jest każdy z jego rodzeństwa, zapominając o tym, by cieszyć się czasem ze sobą i delektowaniem się tym, że mogą zjeść ciepły posiłek, nawet trzymając źle ułożone sztućce- naprawdę to ma takie znaczenie?…
A ja patrzyłem i łzy leciały po policzkach, same leciały… nie mogłem ich kontrolować, marząc by móc chociaż na chwile usiąść w tym pięknym miejscu i delektować się posiłkiem i czasem z najbliższymi…
Wczoraj widziałem jak jeden kierowca wyszedł z auta i pobiegł do kierowcy w drugim aucie, wydarł się na kobietę, że gwałtownie zahamowała, że jeździ jak „debilka”, że w życiu pewnie nikt jej nie chce, że do niczego się nie nadaje, że powinna się zastanowić nad swoim życiem….
Kobieta nie odpowiedziała żadnym słowem, po prostu się rozpłakała…
Mężczyzna z impetem odjechał, na koniec trąbiąc, że cała ulica ludzi odwróciła się patrząc w tym czasie na auto tej kobiety…
Jak łatwo przychodzi innym wyrzucanie swojej agresji na inne osoby, nie znając powodu zachowań danej osoby…
Podszedłem o kulach do niej, byłem nie daleko… Kobieta płakała w swoim aucie, zapukałem w okno, otworzyła, od razu wykrzykując powiedziała że : nie ma pieniędzy!!!
Tak, wiem, często jestem tak odbierany, że zależy mi tylko na pieniądzach… Powiedziałem kobiecie, że na jednym mi tylko zależy… By na jej twarzy pojawił się uśmiech… Rozpłakała się jeszcze bardziej… – to nigdy się nie stanie…. Właśnie przed paroma minutami dostałam telefon, że mąż uległ wypadkowi w pracy i nie przeżył… Nie mam powodu by się uśmiechać…
Rozumiem doskonale, powiedziałem, proszę tylko pomyśleć jak Pani mąż chciałby Panią widzieć ? Załamaną czy uśmiechniętą i wdzięczną, że mógł z Panią spędzić te lata….
Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy kobiety, a bezdomny odszedł o swoich kulach…
…. Wiem jestem bezdomnym i nie mam prawa mówić komuś jak ktoś ma żyć, bo sam tego nie jestem przykładem… Ludzie mną gardzą, wytykają palcami, a czasami nawet kopią i biją… pamiętam ten dzień i grupę nastolatków, oprócz spożywanego alkoholu, byli pod wpływem innych substancji, spałem sobie pod drzewem, i nagle kopnięcia obudziły mnie, błagałem aby mnie zostawili w spokoju, po paru minutach odeszli… Tak bardzo byłem wdzięczny, że uszedłem z życiem, nie wiadomo co mogli więcej mi zrobić, mogłem nie przeżyć tej nocy… Jednak wierzę, że Bóg mnie uchronił, dziękuje Ci za to.
Tak, nie mam cudownego życia, mieszkam na ulicy, właściwie w parku, koło wysokiego dębu, moi przyjaciele już dawno o mnie zapomnieli bo kto by o mnie pamiętał, o takim kimś jak ja… Codziennie dziękuje za to, że mogłem sie z nimi przyjaźnić, pomimo tego że już dawno oni o mnie zapomnieli, ja pamiętam. Dziękuje codziennie, bo to były piękne lata. Chociaż wtedy gdy ich miałem nie potrafiłem im tego okazać, a dzisiaj już nie mam takiej możliwości…
Pomimo wszystko mam pięknie w życiu. Nie tak jak większość ludzi.
Nie mam domu, nie mam pieniędzy, nie mam pracy, nie mam prądu, jednak kiedyś miałem to wszystko. Miałem prace w korporacji, żonę i syna… Byliśmy razem, kłóciliśmy się, często wypominając sobie co źle zrobiliśmy, zero rozmów o nas i naszych wspólnych pragnieniach, a rozmowy typu : rachunki, opłaty, zakupy, kolejne kłótnie o to, kto jutro jedzie syna zawieźć do szkoły, tak jakby to był problem, zamiast docenić to, że mamy auto, syna…Syn też był ciągle strofowany czego nie wolno mu robić, Tego nie możesz …. Nie odzywaj się tak…. Zero tłumaczeń, tylko nakazy i rozkazy….
Czujesz podobieństwa w swoim życiu…?
Aż do momentu kiedy kierując autem wjechałem w drzewo… Syn zginął na miejscu, a żona w drodze do szpitala… Ja straciłem nogę….
Pewnie teraz mnie ocenicie: Pewnie jechałeś pijany, pewnie przekroczyłeś prędkość, pewnie się zagapiłeś…
A ja powiem jedno…. Nie wiem co się stało… byłem trzeźwy i jechałem z dozwoloną prędkością… po prostu nie wiem….
Gdybym mógł oddać życie za ich życie zrobiłbym to bez zastanowienia… Jedyne co mogłem zrobić,
to oddałem dom bezdomnemu, a pieniądze, które miałem oddałem dla potrzebujących, ja już potrzebującym nie jestem….
Ja mam wszystko…
Mam nogę, mam ręce, mam wzrok i słyszę, wdzięczny jestem za to co mam…
…. Wiem, że to niewiele, kiedyś byłem tym goniącym, jednym z tych osób, które oglądam na co dzień, nie doceniałem nikogo i niczego, aż do momentu, aż tego wszystkiego nie straciłem… Dzisiaj nie oceniam, spoglądam i patrzę jak wiele mam. Drzewo nad głową, kurtkę, kule, dzięki której chodzę.
Gdybym mógł cofnąć czas, do żony mówiłbym codziennie jak wiele dla mnie znaczy, Do syna za co go cenię, a do przyjaciół, że dobrze, że są.
Czasu nie cofnę, ale mogę teraz dostrzegać to za co mogę być wdzięczny, mając niewiele, jednak tak naprawdę bardzo wiele….
Za co Ty dzisiaj podziękujesz? Komu okażesz wdzięczność za to, że jest?